Rozdział dwudziesty szósty
Zabrała filiżankę ze spodkiem i odwróciła się, żeby wrócić do biurka. Przestraszyła się, kiedy zauważyła, że za nią stoi Sasuke, bo w ogóle nie słyszała, żeby wchodził do kuchni. Upuściła porcelanę, która z głośnym trzaskiem rozbiła się na podłodze rozlewając wodę.- O matko - sięgnęła po ręcznik papierowy i odwijając rolkę, rzucała ją na podłogę, żeby herbata wsiąkła.- Masz chyba coś na sumieniu, że jesteś taka strachliwa - odezwał się i kucnął, żeby jej pomóc.- Nie trzeba - odtrąciła jego rękę, kiedy chciał zebrać resztki filiżanki. Sakura sprawnie wytarła plamę na posadzce i zaczęła zbierać odłamki. Wyrzuciła potłuczony fajans do kosza, rozczarowana, że dzień nie zaczął się dla niej pomyślnie. Uchiha nawet nie wiedział ile racji miał wypowiadając słowa o nieczystym sumieniu.- Nie przeszło ci od wczoraj? - zapytał patrząc na nią uważnie, jakby chciał wychwycić każdą zmianę na jej twarzy.- Przeszło - skłamała. - Jak widzisz, poranek nie jest dla mnie łaskawy.
Arikashika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz